Witajcie!

Tak, to jest po części parodia HP
Więc tak:
1. Nie komentuj, jeśli uważasz, że to bezczeszczenie Rowling, wystarczy, że swoją opinię zaznaczysz w ankiecie i grzecznie wyłączysz kartę
2. Nie komentuj, jeśli uważasz, że fanfiki są bez sensu
3. Zasady współpracy są na zakładce "współpraca"
4. Jeśli masz jakiś pomysł, napisz komentarz w zakładce "Plany na przyszłość", a jeśli to Ty chcesz go zrealizować to - karta "Współpraca" :)
5. Pytajcie o wszystko, co chcecie wiedzieć w zakładce "Kontakt", byle bez hejtów, bo ich nie lubię :P
6. Błędy ortograficzne się każdemu zdarzają, więc nie śmiej się ze mnie, tylko mi powiedz :P
7. Tak, na razie jest nas 15 xdddd, ale jak chcesz dołączyć => "Współpraca"
8. Zresztą, zanim skomentujesz, lepiej wszystko przeczytaj ^^
9. Jeśli chodzi o tamtą ankietę, to jeśli zaznaczysz "inna odpowiedź" to napisz komentarz w "planach na przyszłość" ^^

środa, 3 lipca 2013

"Ukryte żądze" rozdział 2


Harry obudził się z nieprzyjemnym bólem w skroni.
Miał dosyć. Wszystkie żebra wrzynały mu się w ograny wewnętrzne, płuca powodowały, że się dusił. Już wolał wrócić do Dursley’ów, niż siedzieć tu jeszcze.
Miał dosyć. Hermiona i Ron olali go już zupełnie. Jako perfekci chodzili po korytarzach, świecąc wszędzie odznakami.
Miał dosyć. Dlaczego wszystko musi mu się sypać? Był Wybrańcem. Chłopcem, Który Przeżył, a teraz cierpiał katusze. Pewnie jest na coś chory. To nienormalne, w świecie czarodziejów rzadko się choruje. Prawie nigdy.
Wstał. Poszedł do Skrzydła Szpitalnego i opisał pani Pomfrey, jak się czuje.
Pielęgniarka wpakowała go do łóżka na następne trzy dni. Wreszcie mógł odpocząć…

***

 - Panie Malfoy… kiedy będzie pan się czuł lepiej, proszę pociągnąć za ten sznurek.  – pielęgniarka zniknęła za białymi drzwiami swojego gabinetu.
Malfoy? Co mu jest? Harry podniósł się na łóżku i zobaczył, że Ślizgon siedzi na swoim i patrzy się tępo w ścianę. Wybraniec położył się spowrotem. Blondyn zrobił to samo. Leżeli tak przez chwilę, w końcu czarowłosy zasnął.

***
Zobaczył jak przez londyńską mgłę, że ktoś usiłuje dobić się do jego snu. Zobaczył, nie poczuł. Była tam jakby zapora z przydymionego na biało szkła, za którą stał ewidentnie jakiś cień i uderzał w nią sporadycznie. Kto to taki? Zastanawiał się Harry. I dlaczego chce przeniknąć do JEGO snu?
Postać w końcu dała za wygraną. I tylko stała, przyciskając czoło do granicy dzielącej dwa światy: sen Harry’ego i tamtej postaci.
Nastała chwila błogiej ciszy, podczas której Harry zdołał zebrać myśli i teraz powoli odsuwał się od miejsca, w którym stał tajemniczy przybysz.
Przystanął, ponieważ wydało mu się, że postać daje mu jakieś znaki rękoma, żeby zawrócił i podszedł do niej. Postąpił kilka kroków, ale potem znów się zatrzymał, niepewien, co powinien robić dalej. Postać zaczęła rysować coś na szkle. Coś, co okazało się wielkimi literami układającymi się w słowa:

„KONIEC JEST BLISKI”

***
Harry obudził się zlany potem. Co ten sen miał oznaczać? Co to za postać? Szesnastolatek wstał i przeciągnął się. Miał zostać w Skrzydle Szpitalnym, ale nie mógł. Poszedł zamiast tego do Sowiarni.
 - Hedwigo… - szepnął, a z najwyższej żerdzi zleciała dostojnie biała sowa i usiadła mu na wyciągniętym nadgarstku. Chłopiec wyciągnął z kieszeni kawałek pergaminu, na którym nabazgrał pośpiesznie.

Panie profesorze,
Wiem, że pod koniec piątej klasy, Voldemort zwiódł nas i spowodował śmierć Syriusza właśnie przez sny.
Ale chciałbym, żeby Pan powiedział mi, co oznacza mój.
Harry

List był napisany odrobinę niezgrabnie, ale lepsze to, niż nic. Harry przywiązał liścik do nóżki ptaka i wypuścił go. Sowa poleciała przez okno z godnością, a chłopiec stracił ją wkrótce z oczu. Odwrócił się od okna i poczłapał do Wierzy Gryfindoru. Głowa go bolała, był cały roztrzęsiony, poza tym było już późno, a jutro miał zamiar iść na lekcje. Kiedy dotarł wreszcie do dormitorium rzucił się na łóżko i od razu zasnął.

***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz