Witajcie!

Tak, to jest po części parodia HP
Więc tak:
1. Nie komentuj, jeśli uważasz, że to bezczeszczenie Rowling, wystarczy, że swoją opinię zaznaczysz w ankiecie i grzecznie wyłączysz kartę
2. Nie komentuj, jeśli uważasz, że fanfiki są bez sensu
3. Zasady współpracy są na zakładce "współpraca"
4. Jeśli masz jakiś pomysł, napisz komentarz w zakładce "Plany na przyszłość", a jeśli to Ty chcesz go zrealizować to - karta "Współpraca" :)
5. Pytajcie o wszystko, co chcecie wiedzieć w zakładce "Kontakt", byle bez hejtów, bo ich nie lubię :P
6. Błędy ortograficzne się każdemu zdarzają, więc nie śmiej się ze mnie, tylko mi powiedz :P
7. Tak, na razie jest nas 15 xdddd, ale jak chcesz dołączyć => "Współpraca"
8. Zresztą, zanim skomentujesz, lepiej wszystko przeczytaj ^^
9. Jeśli chodzi o tamtą ankietę, to jeśli zaznaczysz "inna odpowiedź" to napisz komentarz w "planach na przyszłość" ^^

wtorek, 2 lipca 2013

Miniaturka Draco+ Hermione

Było ciemno. Ciemno jakby ktoś nagle wziął kawałek świata o powierzchni 59 km² i schował do czarnego pomieszczenia bez okien i świateł. Nawet najstarsi z najstarszych żyjących ludzi nie widzieli jeszcze takiej głębokiej i intensywnej czerni.
Male dzieci grały na komputerach w porywające strzelanki nawet nie zauważając co się dzieje. Młodzież spoglądała na komórki, tablety czy laptopy, potem z niedowierzaniem wpatrywali się w niebo i po chwili znów w godzinę, bowiem każde urządzenie wskazywało 13:15. Większość osób nie była pewna czy wierzyć tej nieciekawej naturze, czy swoim bogom, w końcu jednak pogrążali się z powrotem w elektronicznym świecie dochodząc do wniosku, ze tej dziwnej przyrodzie cos musiało się pomieszać.
Staruszkowie jak gdyby nigdy nic oglądali "Modę na sukces" leżąc na kanapach.
Przechodząc pod blokami i domami można było dostrzec tylko niebieskawa poświatę wydobywającą się z każdego okna. Wszystko byłoby w miarę normalne- ot taka zwykła chwila w Beaut- gdyby nie to, że nagle, w środku dnia zrobiło się ciemniej niż w najciemniejszą noc.
Pewna dziewczyna wyruszyła na poszukiwania jakiegokolwiek znaku, ze ktoś będzie podziwiał piękną a zarazem przerażającą burze, która już niedługo będzie pluć piorunami, błyskawicami i deszczem próbując sprowokować budynki, by się poddały, położyły i w mroku przeżyły ostatnie chwile swego żywota.
W jednym mieszkaniu można było zobaczyć otwarte okno. Na jego widok w szatynce idącej ulicą obudziła się nadzieja.
~Może jeszcze nie jest za późno. Może ci ludzie podświadomie chcą poczuć trochę przyrody~ pomyślała. Chwile później rozległ się głośny huk. Z mieszkania dało się słyszeć glos:
-Stefan, zamknij okno! Ta burza którą puścili w Nature Tv zagłusza mi mój ukochany serial "N jak nowocześni, t jak na topie"!- po czym trzaśnięcie, cichutkie dzwonienie szyby i dźwięk przekręcanej klamki rozsypały w proch ostatni promyk nadziei u Hermiony Granger, gdyż to właśnie ona stała na ulicy. Młoda, piękna, zazwyczaj patrząca na świat przez różowe okulary dziewczyna smętnie powlokła się w kierunku lasu. Na jej brązowe włosy spadły dwie pierwsze, ciężkie krople deszczu. 

W tym samym czasie wysoki chłopak w czarnej pelerynie wyskoczył oknem wielkiego zamku i szybko udał się ku gąszczu drzew, które zdawały się szeptać słowa zachęty, by w ich objęciach ukrył się przed okrutnym zcyberyzowanym światem. Blondyn zrobił to z wielką chęcią, nie zważając na szalejąca burzę. Kiedy  dotarł do swojej ulubionej polanki zatrzymał się i stanął jak wryty z osłupieniem wpatrując się w postać tańcząca w deszczu w zwiewnej, żółtej sukience. Po chwili wpadł na genialny, w jego mniemaniu, pomysł. Tanecznym krokiem ruszył w stronę dziewczyny, która zauważyła go i działając spontanicznie zaczęła z gracją biec w jego stronę. Odczytując jej zamiary, arystokrata ustawił się odpowiednio i 3 sekundy później kobieta znajdowała się nad jego głową. Kiedy ją postawił zaczęli taniec pełen namiętności. Ona- wabiła, kusiła i hipnotyzowała go z swoimi ruchami, ciałem do którego przylepiła się jej kusa sukienka i spojrzeniem orzechowych oczu. On- oczarowywał ja swym męskim, umięśnionym ciałem, które było widać przez mokre ubrania, a także spojrzeniem stalowo-niebieskich oczu, zazwyczaj pełnych obojętności, lecz teraz płonących pożądaniem i namiętnością. W ich kącikach widoczne było również uwielbienie i zachwyt.
Kiedy skończyła się melodia płynąca w ich głowach, stali bardzo długo w bezruchu wpatrując się sobie w oczy.
W pewnej chwili dziewczyna odskoczyła z krzykiem.
- Malfoy! Co Ty robisz!? Ubrudzisz się szlamem!
- Hermiono... Ja... Nie miałem okazji Cię przeprosić... Więc... przepraszam. Jest mi cholernie przykro, że zachowywałem się jak pacan przez ostatnie sześć lat. Zmieniłem się. W siódmej klasie ani razu nie nazwałem Cię... sz... No wiesz... - to słowo nie mogło mu przejść przez gardło.- Wiem, że na to nie zasłużyłem, ale postaw się, proszę w mojej sytuacji. Chciałem przypodobać się ojcu. Byłem idiotą i ostatnim debilem, że nie zauważałem jak okrutny jestem.- kiedy mówił podchodził coraz bliżej dziewczyny.
- Malfoy, przepłakałam przez Ciebie nie jedną noc. Mimo iż często nazywałeś mnie szlamą to wcale nie bolało mniej.
- Wiem, że Cię raniłem, ale zmieniłem się. Walczyłem po właściwej stronie. Nawet nie przypuszczasz jak bardzo cierpiałem kiedy Bellatrix robiła Ci tą bliznę- wskazał na jej dłoń.
- Tylko ciekawe czemu nic nie zrobiłeś!
~ Rzuciłem się na tą dziw…ną kobietę i wytrąciłem jej z ręki różdżkę. Mój nienormalny ojciec dokończył jej robotę, a Bellatrix rzucała we mnie crutiatusami i sectusemprą na zmianę przez następne 3 godziny~ powiedział to w swoim umyśle, jednak Hermiona wychwyciła jego myśl.
- Ja... Nie wiedzialam... Ja myślałam...
- że jestem taki jak oni:  kocham Voldzia i uwielbiam sprawiać ból, wiem.
- myślałam, że dostałeś mojego patronusa.- Skończyła nie zwracając uwagi na to co powiedział.
- Jakiego patronusa? U mnie w domu każdą wiadomość najpierw odsłuchuje ojciec.
- O cholera!- wykrzyknęła przyszła nauczycielka starożytnych run i przywołała piękną panterę.
- Ostatnia wiadomość do Malfoya- powiedziała.
- Dziękuję, że pozwoliłeś mi uciec. Mam nadzieję, że nie jesteś zbyt mocno ranny. Jeśli chcesz możemy Cię stamtąd wydostać, daj tylko znak czy chcesz. Mam nadzieję, że uda nam się w końcu pogodzić. Hermiona Granger.- z paszczy świetlistego kota wydobywał się głos szatynki.
Draco Malfoy przez chwilę stał nie mogąc wykrztusić ani słowa. W jego oczach można było zobaczyć smutek, radość z tego powodu, że chcieli go uratować i szczerą nienawiść do ojca.
~ Muszę jej to w końcu powiedzieć. Mimo, że nie mam szans u tak zajebistej dziewczyny, muszę spróbować.~ Tym razem Draco nie wiedział, że Granger wychwyciła jego myśli.
- Hermiono ja Cię kocham. W tym roku bałem się do Ciebie podejść, bo byłem pewien, że po wojnie nienawidzisz mnie jeszcze bardziej. Pragnę Cię od piątej klasy...- nie dane mu było skończyć, bowiem panna Granger szepnęła:
- Ja też Cię kocham, Draco.-i zachłannie wpiła się w usta blondyna. Ten z początku zaskoczony, już po chwili objął ja w talii i pogłębił pocałunek. Chwilę później ich języki spotkały się i zaczęły pełen uczucia szalony taniec. Kiedy brakło im tchu oderwali się od siebie. Dysząc stali i patrzyli sobie głęboko w oczy.
- Hermiona...- Zaczął arystokrata.
- Ćśś, Malfoy. Powiedz mi skąd się tu wziąłeś.- poprosiła, czule przeciągając głoski w wyrazie "Malfoy”
-Jestem na pseudo wakacjach.- odpowiedział z goryczą w glosie.
- Do kiedy tu zostajesz?
- Wracamy tydzień przed początkiem roku szkolnego. Będę uczył w Hogwarcie.
- Świetnie! To tak jak ja!- ucieszyła się Hermiona.- Słuchaj… Przez ten czas możemy się lepiej poznać. Jak będziemy razem pracować zaskoczymy wszystkich, że nie skaczemy już sobie do gardeł. Co ty na to?
- Dla Ciebie wszystko, Granger.- Odparł Draco ciepłym głosem i pocałował ją namiętnie. Resztę nocy spędzili na podziwianiu burzy i szczerej rozmowie co jakiś czas przerywanej pełnymi ognia pocałunkami.

*Miesiąc pełen codziennych spotkań i wzajemnego poznawania się później*
- Witaj słońce, stęskniłem się- Powiedział blondyn czule całując piękną blondynkę. Wróć… Jak to blondynkę?! Ano po prostu, parę machnięć różdżką i nasza Miona jest śliczną blondyneczką.
- Hej, Draco. Widzieliśmy się wczoraj a już nie mogłam bez ciebie wytrzymać.- Odparła wyżej wspomniana z szerokim uśmiechem na twarzy.
- To jak, gotowa?- Spytał Malfoy.
- Jasne, chociaż chyba powinnam się bać.- Stwierdziła szczerząc się i wystawiając język.
- Osz ty…- Wysyczał w odpowiedzi, również się uśmiechając.- Gdyby nie gonił nas czas już wiłabyś się w męczarniach spowodowanych przez łaskotki i błagałabyś mnie o litość.- Odpowiedział Malfoyowskim tonem, po czym zaśmiał się w głos.
~ Jak przyjemnie jest słyszeć jego szczery śmiech~ Pomyślała Hermiona i zawtórowała arystokracie.
- Zamknij oczy, skarbie.- Poprosił Draco. Panna Granger uwielbiała niespodzianki, więc wykonała polecenie. Blondyn zawiązał jej oczy lazurową chustką idealnie pasującą do sukienki w tym samym kolorze, którą Herm miała na sobie. Do tego założyła beżowe szpilki i torebkę, bowiem chłopak powiedział, że zabiera ją na kolację.

Kiedy wszystko było gotowe, Malfoy pocałował dziewczynę i teleportował ich oboje nie przerywając pocałunku. Dopiero po chwili wypuścił ją z objęć, by mogła przyjrzeć się uliczce na której się znaleźli. Hemiona otworzyła szerzej oczy i zapytała mężczyznę skąd zna to miejsce.
-  Często przyjeżdżałem do Paryża z Blaisem, kiedy nie mieliśmy już sił przebywać w naszych domach. Zawsze zatrzymywaliśmy się w tamtym domu.- Wskazał jej przytulną kamienicę. Na to Hermiona opowiedziała jak kiedyś przyleciała do cioci, zgubiła się szukając drogi i trafiła właśnie na tamtą uliczkę. Ta urzekła ją swym pięknem, więc- wtedy jeszcze jako uczennica Hogwartu- rozłożyła sztalugi na środku ulicy i przeniosła przepiękny widok na płótno.
- Mogłabyś przywołać tutaj ten obraz?- Poprosił Draco zafascynowany tym, że dowiedział się czegoś nowego o swojej dziewczynie i równocześnie podekscytowany tym, co miało nastąpić trochę później. Hermiona zgodziła się.
- Accio la Friterie painting- Zawołała i już po chwili przed nimi, na sztalugach stało dzieło panny Granger. Kiedy Draco je zobaczył zaczął zachowywać się jak wariat. Zaczęło padać, a on złapał Herm za rękę i ustawił na środku uliczki. Potem klęknął przed nią na jednym kolanie, wyjął aksamitne pudełeczko i powiedział oficjalnym tonem, przez który przebijały się nutki zdenerwowania:
- Hermiono Jeane Granger, kocham Cię, pragnę abyś uczyniła mi ten zaszczyt i została moją żoną.
- Draconie Malfoyu jesteś świetnym chłopakiem, ale zaręczyny- niespodzianka w deszczu to już przesada. Przez Ciebie będę musiała zawstydzić wszystkie moje koleżanki kiedy będą mi odpowiadały o swoich super zaręczynach, bowiem moje są zajebiste. Tak, zostanę Hermioną Jeane Malfoy! Ko…- Nie dokończyła bowiem Draco w euforii porwał ją w ramiona i złożył na jej cudownych ustach namiętny pocałunek, który zapamięta już na zawsze. Wtedy na obrazie poczęły pojawiać się ich podobizny, dokładnie na środku skrzyżowania.

Nie minęło dużo czasu kiedy znalazł ich Lucjusz Malfoy. Brutalnie odciągnął Draco od Hermiony krzycząc:
- NIGDY WIĘCEJ NIE CHCĘ CIĘ WIDZIEĆ Z TĄ SZLAMĄ!
- Ojcze, Hermiona właśnie zgodziła się zostać moją żoną - odparł spokojnie Malfoy junior. Na te słowa Lucjusz wpadając w szał wycelował różdżką w Hermionę.
- Avada kedavra- krzyknął.

Kobieta upadła na ziemię, blondyn podbiegł do jej drobnego ciała. Nie żyła… Zwrócił wzrok na drugiego mężczyznę, stojącego obok. W jego oczach była tylko nienawiść. Podniósł się, potknął i upadł. Leżał na plecach, jego ciało pieściły strumienie deszczu delikatne niczym usta byłej gryfonki. Widział jak ojciec się nad nim pochyla, sprawdza puls, krzyczy coś i w końcu teleportuje obu do siedziby śmierciożerców. Tam magomedycy  nie mogli wymyślić co mu się stało. Mieli milion pięćset, sto dziewięćset różnych pomysłów, lecz żaden z nich nie wpadł na to, że Dracon cierpi z bólu i tęsknoty. Ledwo zyskał pewność, że Hermiona go kocha, jego własny ojciec ja zabił. ZABIŁ! Nie ruszał się. Nie miał ochoty. Nie odzywał się do nikogo. Jadł i pił tylko kiedy był sam w pokoju.


Od zabójstwa Hermiony minął rok. Podczas spotkania śmierciożerców w salonie rodziny Malfoy’ów, Draco wstał i udał się na dół. Spojrzał na ojca oczami pełnymi bólu i cierpienia, uniósł różdżkę, którą w ostatniej chwili skierował w swoją pierś.
-Avada kedavra


___________________________________________________________________


Drowned
 


3 komentarze:

  1. fajne doczytałam do połowy po co ta czerń , to wszystko psuje :c

    OdpowiedzUsuń
  2. hahah najlepsze jest to, że nie lubiłam HP , a teraz kiedy przeczytałam to, szczerze mówiąc polubiłam :) Dzięki

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział! Świetnie piszesz :) czekam na następne ;)

    OdpowiedzUsuń