a tu coś dla stworzenia odpowiedniego nastoju ^^: http://www.youtube.com/watch?v=L-iepu3EtyE
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zielone oczy odnalazły czarne oczy, po czym te czarne
ogarnęła mgła śmierci. Harry ściskał w ręku fiolkę ze wspomnieniami Snape’a. Wstał
i otrzepał się z kurzu. Poszedł szybko do gabinetu Dumbledore’a i wlał
wspomnienia profesora do Myślodsiewni. Kiedy płyn zaczął się kotłować, chłopiec
pochylił się nad nim i po chwili poczuł znajome szarpnięcie z brzuchu.
Wokół niego zaczęły
się pokazywać kształty. Znajdował się w jakiejś sali. Po chwili zobaczył
młodego Snape’a prowadzonego przez jakiegoś groźnie wyglądającego osobnika. Dopiero
po jakimś czasie dotarło do niego, że musi być to jakiś nauczyciel, a Severus
najwyraźniej przyszedł tu na szlaban. Harry rozejrzał się. Dookoła znajdowały
się przeróżne tarcze i ordery. To musi być komnata, w której Ron w drugiej
klasie odsiadywał swoją karę podczas napadu ślimaków! Snape podszedł do
pierwszego pucharu, a mężczyzna wyszedł, trzaskając drzwiami, na co obserwowany
wzdrygnął się. Wybraniec podszedł bliżej i przeczytał napis na medalu, w który
wpatrywał się teraz nastolatek. „Tom Marvolo Riddle” widniał napis
wygrawerowany po partacku na powierzchni odznaczenia. Obraz zamazał się,
Harry’ego pociągnęło do kolejnego wspomnienia.
***
Wylądował na szkolnym
korytarzu. Snape chodził wzdłuż ściany. Potter przez dłuższy czas nie mógł
odgadnąć, o co mu chodzi. Podszedł bliżej, żeby usłyszeć, co nastolatek
mamrocze pod nosem. „Pokaż mi proszę miejsce, gdzie jest księga, w której
zawarte są informacje, jak dotrzeć do Czarnego Pana”. Musiał długo myśleć, jak
sformułować życzenie. Po trzykrotnym przemierzeniu tej samej drogi drzwi
pojawiły. Severus o mało nie krzyknął z zaskoczenia pomieszanego ze szczęściem.
Pewnie już wiele razy próbował bezskutecznie. Nastolatek otworzył drzwi i
powoli, z wahaniem przekroczył próg. Harry postąpił za nim. Na środku
wielkiego, niskiego pokoju z czarnymi ścianami spoczywała również czarna,
oprawiona w skórę książka. Snape podszedł do niej i wziął ją delikatnie w ręce.
Krzyknął, gdy na jego skórze zaczęły pojawiać się krwistoczerwone pęcherze. Ale
trzymał ją w dłoniach, dopóki nie przeczytał całej. Harry nie wiedział, ile tak
stał, patrząc, jak nastolatek czyta księgę. W pokoju nie było okien, a chłopak
nie miał przy sobie zegarka, nie mógł sprawdzić, ile czasu już upłynęło. Severus
odłożył księgę z czcią na posadzkę i wyszedł z pokoju. Harry podążył za nim.
Ledwo mógł nadążyć, gdy nastolatek biegł korytarzami, zmierzając do Skrzydła Szpitalnego.
- Pani Pomfrey! – wrzasnął od progu. Teraz
dopiero Wybraniec zrozumiał, jak bardzo bolały go te pęcherze i zdumiało go,
jak wiele mógł poświęcić dla Czarnego Pana. Wspomnienie rozwiało się i znikło.
***
Severus Snape stał już
jako dorosły mężczyzna przed tym, którego zwano Lordem Voldemortem, a którego
prawdziwe miano brzmiało Tom Marvolo Riddle. Nie używał on jednak już długo
mugolskiego imienia i nazwiska. Wspominał jedynie z dumą drugie imię, które
nawiązywało do jego korzeni: był ostatnim potomkiem sławetnego Salazara
Slitherina.
Teraz wyciągnął
różdżkę spod szaty i skierował ją końcem ku obnażonemu ramieniu drugiego
mężczyzny. Kiedy przytknął ją do jego skóry, zaczął się malować na niej Mroczny
Znak. Harry wzdrygnął się. Otoczenie powoli zaczęło się zamazywać. Zostali
tylko dwaj mężczyźni patrzący sobie w oczy. Czerwone oczy naprzeciw czarnym.
Potem i oni znikli.
***
Severus Snape i Lord
Voldemort stali razem we Wrzeszczącej Chacie.
- Musisz go zabić – powiedział ten, którego
zwano lordem. Czarnowłosy skłonił głowę i odparł:
- Dla ciebie wszystko, panie. – Riddle
przekrzywił głowę, przyglądając się mu z wyraźnym zaintrygowaniem.
- No wiem… no właśnie wiem… - Severus podniósł
szybko głowę i wbił spojrzenie płonących gorączką, czarnych oczu w te zimne,
spokojne niebieskie, czasem błyszczące czerwono oczy. Scena rozwiała się.
***
Voldemort przechadzał
się po wnętrzu, które musiało być pokojem pod Wrzeszczącą Wierzbą. Snape
siedział, wodząc za nim wzrokiem. Musiał już coś przeczuwać. Nawet nie walczył
zbyt dużo, kiedy Nagini ukąsiła go w kark. Upadł na ziemię i umierał. Tom
Malvoro Riddle nawet nie spojrzał na niego, wychodząc z pokoju.
"Mgła śmierci" - jakie dwa cudne słowa.
OdpowiedzUsuń:D
Kurczę, końcówka najlepsza.
Oj, Nagini.
Strasznie krótkie to jest, na co zawsze narzekam, ale ok.
Fajnie, że dodałaś zdjęcie.
Plusa masz.
Kurczę, jestem padnięta po durnej szkoły i nawet nie wiem, co więcej napisać.
Ale przynajmniej pierwsza komentuję.
*po durnej szkole.
OdpowiedzUsuńSorrki za literówkę.